Co same nie mieszczą się w sobie
Ani znaków, co wielką ręką
Chcą zagarnąć swoje
Lecz naszej małej codzienności
Dziwnej, pomieszanej
Niezwykłej w swej powtarzalności
Drogi dla nas przeznaczonej
Przez nas wybranej
Drogi, po której mogę chodzić boso
Choć wciąż z lekkim zawstydzeniem
Przed Tobą i przed samą sobą
Nawet gdy nikogo nie ma
Wokoło
I mogę spiąć dla wygody grzywkę
Odsłaniając kolejną część,
Której się wstydzę
Drogi, przez którą idziemy razem
Dotrzymując sobie kroku
Na czołach swych kreśląc wzajemnie krzyże
By na końcu nie zgubić się w sobie
Lecz odnaleźć
I oddać Bogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz